Jak stan zachowania wpływa na cenę monety czy medalu?

21.04.2023
Jak stan zachowania wpływa na cenę monety czy medalu?

Jak stan monety wpływa na cenę?

O tym, że stan waloru numizmatycznego ma wpływ na jego cenę, nie trzeba nikogo przekonywać. Wiele osób rozpoczynających swoją przygodę z numizmatyką, może być jednak zdziwionych jak mocny jest to wpływ i jak szybko cena potrafi rosnąć wraz z polepszającą się jakością. W tym materiale postaram się więc zbadać ten temat trochę dokładniej.

Na początku musimy jednak zrobić mały wstęp teoretyczny. W Polsce stan monety określamy najczęściej w stali od 1 do 5 – a przynajmniej taką właśnie skalę stosuje się w przypadku większości naszych portali aukcyjnych. Stan pierwszy oznacza monetę menniczą bez żadnych śladów obecności w obiegu, stan 2 monetę, która była w obiegu bardzo krótko i ma ślady zużycia tylko w najwyższych częściach reliefu, stan 3 mówi o typowej monecie obiegowej, ale na której wciąż widać wszystkie szczegóły, stan 4 określa walor słaby, ale z wciąż widocznymi detalami, natomiast stan 5 monetę bardzo słabą, na której duża część szczegółów została zatarta. Tak jak w szkole, stosuje się tutaj jeszcze plusy i minusy, a dodatkowo stopnie pośrednie np. 1- łamane na 2+.

Dla odmiany w Stanach Zjednoczonych używa się tzw. skali Sheldona, która formalnie ma aż 70 stopni. Monety mennicze oznacza się skrótem MS od mint state i pośród tego stanu wyszczególnia się noty od 60 do 70. Oczko niżej mamy monety AU od about uncirculated, w których mamy skalę od 50 do 58. Jeszcze niżej znajduje się stan XF od extremely fine, potem VF od very fine, następnie F od fine, VG od very good, G od good, AG od about good, FR od fair i na końcu PO od poor.

Skala amerykańska jest o tyle ważna, że jest ona używana przez dwie największe organizacje, które zajmują się oceną monet i które znajdują się oczywiście w USA. Mowa tutaj o NGC czyli Numismatic Guaranty Company i PGCS czyli Professional Coin Grading Service. Mając monetę w bardzo ładnym stanie, często warto wysłać ją do oceny, bo może to spowodować zauważalny wzrost jej ceny. Jak mocny? Zaraz się o tym spróbujemy przekonać.

Do naszej analizy wybrałem okres II Rzeczpospolitej. Było ku temu kilka powodów. Po pierwsze, to popularne monety i mamy mnóstwo danych aukcyjnych na ich temat. Po drugie, walory te występują w różnych klasach cenowych. Po trzecie, znaczna większość z nich była w obiegu, a więc mamy tutaj szeroki zakres najróżniejszych stanów i wynikający z tego szeroki zakres cen. Tego nie można np. powiedzieć o wielu monetach z PRLu, gdzie wartościowe są tylko stany mennicze i tylko one pojawiają się na aukcjach, albo o monetach Polski królewskiej, gdzie dla odmiany, dominują stany mocno zużyte, a stanów menniczych z wyższymi notami gradingowymi jest jak na lekarstwo.

Ceny wybranych monet były pobrane z aukcji, które odbywały się na portalu onebid oraz na stronie Antykwariatu Numizmatycznego Niemczyk. W przypadku zwykłych monet analizowany był okres od 1 stycznia 2022 roku do 10 kwietnia 2023 roku. W przypadku monet z gradingiem NCS lub PCGS, żeby zwiększyć próbkę, były tez brane aukcje z drugiej połowy 2021 roku. Do analizy nie zostały użyte monety z gradingiem innych firm. Był to na tyle szeroki okres, że dla prawie każdego stanu udało się uzyskać od kilku do nawet ponad 40 rekordów aukcyjnych. Wyniki dla danego stanu były uśredniane.

Naszą analizę rozpocznijmy od czegoś taniego czyli monety o nominale 1 złotego z roku 1929. Została ona formalnie wprowadzona do obiegu 6 marca 1929 roku. Choć wszystkie jej odmiany mają na awersie rok 1929, wybijano ją w latach 1928, 1929, 1930, 1932, 1936 i 1938.

Pojawienie się tej monety w obiegu to efekt wysokiej inflacji w pierwszych latach po reformie Grabskiego. Reforma ta zastąpiła mocno zdewaluowaną markę polską nową walutą czyli złotym polskim, który miał oparcie w złocie.

Złotówki pojawiły się w roku 1924 i choć inflacja spadała wtedy bardzo szybko z wyników sięgających ponad 5000% w roku 1923 i tak w roku 1925 wyniosła ponad 16%, w 1926 prawie 21%, a w 1927 roku prawie 15%.

W efekcie w okolicach roku 1927 nastąpiła konieczność zastąpienia srebrnych monet o nominale 1 złotego wybitych w latach 1924-1925 nowym, mniej cennym walorem. Srebrne złotówki sukcesywnie wycofywano z obiegu i zastępowano je nową monetą wybitą z niklu, której sumaryczny nakład przekroczył 32 miliony sztuk. To największy nakład, ze wszystkim monet złotowych II RP.

Wydaje się więc, że przy tak ogromnym nakładzie moneta nie powinna notować wysokich cen. I jest to prawdą, gdy mówimy o walorach mocno zużytych czyli w stanie na poziomie 3-4. W tym przypadku możemy stać się właścicielem takiego okazu już za małe kilka złotych.

Powszechność monet w obiegu spowodowała, że większość z nich mocno się zużyła i do naszych czasów dotrwało bardzo mało egzemplarzy w stanach menniczych. W efekcie wzrost ceny wraz z jakością waloru jest naprawdę imponujący. Za stan 2 musimy zapłacić kwotę w okolicach 100 złotych, za odrobinę lepszy stan 2+ już średnio 277 złotych, natomiast za stan 1- 735 złotych. Menniczy stan 1 jest wyceniany na poziomie 2100 złotych.

Bardzo ciekawe rzeczy dzieją się natomiast z monetami w slabach z gradingiem dwóch najbardziej renomowanych firm. Nota AU58, tak jak powinno być, mieści się idealnie pomiędzy polskimi stanami 2+ a 1-. Noty MS61 i MS62 mają ceny poniżej stanu 1. Prawdziwe szaleństwo zaczyna się powyżej owej jedynki. Za MS63 trzeba zapłacić średnio 2723 złote, za MS64 3080, za MS65 ponad 6000 złotych, a za unikaty, które mają ekstremalnie wysokie oceny MS66 kwoty na poziomie 18 tysięcy złotych.

Mamy więc tutaj niesamowitą sytuację. Dla laika moneta w stanie 2 nie będzie mocno różnić się od tej, która dostała notę MS66 – tymczasem różnica w cenie pomiędzy nimi może sięgać nawet ponad 180 razy!

Rysunek widoczny na ekranie sugeruje, że cena rośnie nam wykładniczo. Aby się co do tego upewnić, zlogarytmowaliśmy wartości ceny.

Zastosowaliśmy logarytm naturalny czyli taki o podstawie liczby Eulera - e. Na uzyskanym w ten sposób wykresie, w przedziale od stanu 2- do stanu MS63, faktycznie dane układają się z grubsza w linie prostą, co potwierdza hipotezę o wzroście wykładniczym. Dla stanów MS64, MS65 i MS66 linia ta zaczyna się sukcesywnie odginać do góry, a to wskazuje, że wzrost ceny jest tam nawet szybszy niż wykładniczy. Niesamowite!

Przejdźmy teraz do monety o nominale 2 złotych. Nadal będziemy poruszać się pośród popularnych i łatwo dostępnych walorów, bo do analizy wybraliśmy 2 złotową głowę kobiety z 1932 roku. Różnica w stosunku do poprzednio omawianego waloru jest jednak taka, że tutaj mamy do czynienia z monetą wykonaną ze srebra próby 750, która została wybita w dwa razy mniejszym nakładzie wynoszącym 15 milionów 700 tysięcy sztuk. Czy jest przez to droższa? Niekoniecznie…

Jak widać z naszego wykresu, stany na poziomie 3 lub nawet 3+ możemy nabyć za kilkadziesiąt złotych. Podobnie jak w przypadku złotówki z 1929 stan 2 znów kosztuje w okolicach 100 dzisiejszych złotych. Dalszy wzrost ceny jest jednak tutaj wolniejszy. Moneta w slabie z notą AU58 kosztuje około 250 złotych, a za stan 1 trzeba zapłacić średnio niespełna 500 złotych, a więc cztery razy taniej niż za złotówkę.

Warto jednak nadmienić, że w tym przypadku stan 1 wylądował z ceną pomiędzy ogradowanymi monetami MS61 i MS62. Z ceną stanu 1 jest bowiem taki problem, że w zależności od analizowanego okresu wartość ta może znacząco się zmieniać. Po pierwsze, monet w stanie 1 wcale nie ma tak dużo na rynku, bo jeśli moneta na pierwszy rzut oka prezentuje się świetnie, bardzo często wysyła się ją do gradingu. Po drugie, w ramach stanu pierwszego mamy monety, które zasłużą na notę MS62, ale także takie, które dostaną MS66. Rozrzut jest więc ogromny i cena mocno zależy od tego, jakie walory trafią do takiej próbki.

Znacznie bardziej miarodajne jest więc spoglądanie na monety z notami MS. Ciekawe jest tutaj to, że do stanu MS64 srebrna 2-złotówka, której nakład był mniejszy, jest tańsza niż niklowa 1-złotówka. Sytuacja ulega zmianie przy nocie MS65, gdzie 2 złotówka staje się lekko droższa. Największą różnicę widać przy najwyższej nocie. Stan MS65+ dla głowy kobiety jest bowiem wyraźnie droższy niż MS66 dla złotówki z 1929 roku.

Przyczyna takiego stanu rzeczy stanie się jasna, gdy spojrzymy na statystyki. W przypadku złotówki z 1929 roku w bazie NGC jest tylko jeden walor z notą MS66, 17 z notą MS65 i 30 z notą MS64. W przypadku 2 złotówki z 1932 roku nie ma żadnego waloru MS66 i najwyższym jest MS65+, który też występuje tylko w jednej sztuce. Schodząc pół oczka niżej do noty MS65 mamy tylko trzy sztuki, natomiast w przypadku MS64 24 walory. 2 złotówek z najwyższymi notami jest więc mniej, nic więc dziwnego, że osiągają one wyższe ceny. Sytuacja odwraca się w klasie MS62-63. Złotówek z takimi ocenami jest w sumie 82 sztuki, natomiast 2 złotówek 131 czyli wyraźnie więcej – nic dziwnego, że można je kupić trochę taniej.

To też wyjaśnia zachowanie ceny przedstawione na wykresie logarytmicznym. Mamy tutaj dwa wyraźne przedziały, rozgraniczone wartością MS62, do których można dopasować proste o różnych nachyleniach. W obu przypadkach wzrost ceny jest więc wykładniczy, tylko dla lepszych stanów współczynnik przy potędze jest zauważalnie wyższy.

Wejdźmy teraz na troszkę wyższy poziom cenowy i zajmijmy się analizą cen monety o nominale 5 złotych z 1935 przedstawiającej na rewersie Józefa Piłsudskiego. Tutaj też mamy do czynienia ze srebrem próby 750, ale nakład jest już zauważalnie niższy bo sięga 1 miliona 800 tysięcy egzemplarzy. I zaczyna to być odczuwalne w cenach już od najgorszych stanów oferowanych na aukcjach. W okolicach 100 złotych możemy nabyć walory klasy 3+ ewentualnie 2-, natomiast stany 2 i 2+ zauważalnie przekraczają ten poziom cenowy.

Ciekawie zaczyna się jednak dziać w okolicy noty AU58. Tutaj cena 5 złotówki jest praktycznie taka sama jak niklowej złotówki. Wszystkie lepsze stany dla 5 złotówki są nawet dwukrotnie tańsze niż dla bitej masowo złotówki z 1929 roku. Wyjaśnienie tego faktu stanie się możliwe, gdy zajrzymy do bazy NGC. W najwyższym dla tej monety stanie MS66 mamy pięć egzemplarzy, a więc pięć razy więcej niż złotówek. Co więcej w stanach od MS64 w górę pięciozłotówek z 1935 roku z Piłsudskim jest 78 sztuk, a niklowych złotówek tylko 48. Znów więc podaż robi cenę.

W tym przypadku wykres logarytmiczny pokazuje aż trzy przedziały, dla których mamy proste o rosnących współczynnikach kierunkowych. Pierwsza dla stanów od 3- do 2+, druga, nieznacznie bardziej nachylona, dla stanów od AU58 do MS63, a trzecia z najszybszym wzrostem dla stanów od MS64 do MS66.

Czwartą monetą, którą się zajmiemy będzie walor wciąż bardzo popularny i łatwo dostępny na aukcjach, ale jednocześnie już zauważalnie droższy oraz wybity w nakładzie tylko 300 tysięcy sztuk. Mowa tutaj o 10 złotówce z 1933 roku z Janem III Sobieskim na rewersie wydanej z okazji 250-lecia wiktorii wiedeńskiej. Mamy tutaj do czynienia ze sporą monetą o średnicy 34 mm i wadze 22 gramów wykonaną ze srebra próby 750.

Z naszego wykresu widać wyraźnie, że nawet na przeciętnie zachowane egzemplarze musimy wydać kwoty na poziomie 400 złotych. Stan 2 wymaga wydatku sięgającego 650 złotych, a stan 1 kwoty na poziomie 1431 złotych. Co ciekawe, tym razem stan 1 wypadł cenowo poniżej gradowanych MSów 61 i 62. Być może wynika to z faktu, że praktycznie wszystkie lepsze jedynki są natychmiast wysyłane do oceny. Potwierdza to liczba ocen NGC w bazie, która sięga prawie 500 sztuk. W przypadku poprzednio omawianych monet było to tylko 200-300 egzemplarzy.

Większą unikalność monety widać też w przypadku cen najlepiej ocenianych egzemplarzy. Maksymalna nota MS66 jest wyceniana na prawie 39 tysięcy złotych – trudno się temu dziwić, bo w badzie NGC jest tylko jeden taki walor. Monet ocenionych na MS65 lub MS65+ jest w sumie siedem i tutaj musimy liczyć się z wydatkami przekraczającymi 13 tysięcy złotych. Pomimo nakładu 300 tysięcy sztuk, czyli wyraźnie mniejszego od poprzednio omawianych monet, 10 złotówka z Sobieskim miała świetną statystykę aukcyjną w ostatnich latach. Wiele ze stanów w naszej bazie miało po 40 cen więc uzyskane wyniki są naprawdę miarodajne.

Dobrze to widać także na zlogarytmowanym wykresie, gdzie nie ma żadnych przeskoków i załamań. Co więcej, w całym przedziale widzimy wyraźne odejście od linii prostej – tutaj zdecydowanie lepiej pasuje parabola, co oznacza że wzrost ceny jest tutaj opisany wzrostem szybszym niż wykładniczy i w potędze musimy zamiast funkcji liniowej wpisać funkcję kwadratową! Ostatnie dwie monety, którymi się zajmiemy są już znacznie rzadsze, przez co statystyka dla nich jest trochę gorsza – wciąż pozwala jednak na wyciąganie ciekawych wniosków.

Pod koniec drugiej dekady XX wieku Narodowy Bank Polski zdecydował się na wprowadzenie do obiegu pierwszych monet o nominale 5 złotych. Były to spore walory o wadze 18 gramów i średnicy 33 mm bite ze srebra próby 750. Szybko okazało się jednak, że rosnąca inflacja doprowadziła, do tego że kruszec w nich zawarty był warty więcej niż nominał. Od 1932 roku zaczęto więc wprowadzać nowe 5-złotówki o wadze 11 gramów, a stare wycofywano z obiegu i przetapiano.

Pierwszą 5 złotówką, którą się zajmiemy jest tzw. sztandar z 1930 roku. Zlecenie na tę monetę pojawiło się pod koniec 1930 roku w związku z chęcią uczczenia 100-letniej rocznicy wybuchu powstania listopadowego. Pierwotny plan zakładał wybicie aż 5 milionów takich monet. Pierwsze sztandary pojawiły się w obiegu pod koniec stycznia 1931 roku, ale ich żywot był naprawdę krótki, bo zostały wycofane rozporządzeniem z czerwca 1934 roku.

Wybito w sumie około 1 miliona sztandarów, w tym około 1000 unikalnych sztuk bitych stemplem głębokim. Formalnie zwykłego sztandaru było więc ponad trzy razy więcej niż 10-złotówek z Sobieskim. Problem w tym, że większość z tych monet wycofano i przetopiono. Do naszych czasów zostało ich więc pewnie kilkanaście lub co najwyżej małe kilkadziesiąt tysięcy, przez to ceny tych walorów są zauważalnie wyższe niż monety z Sobieskim.

Nasz wykres wyraźnie pokazuje, że za egzemplarze w stanie 3 trzeba wyłożyć około 1000 złotych, a na stan 2 trzeba przeznaczyć ponad 1600 złotych. Do stanu MS63, który kosztuje około 4000 złotych, ceny zachowują się normalnie – potem następuje gwałtowny skok i za monety ocenione na MS65 lub wyżej musimy wyłożyć kilkanaście tysięcy złotych.

Znów jest więc ciekawie. Unikalny sztandar w najwyższych notach kosztuje bowiem mniej więcej tyle samo, co posiadająca podobną notę zwykła, niklowana złotówka z 1929 roku. Tutaj nie liczy się bowiem całościowy nakład, lecz to ile monet klasy MS65-MS66 zostało do naszych czasów. A ponieważ walory takie można policzyć na palcach jednej ręki, niezależnie od tego o jakiej monecie mówimy, ceny robią się podobne.

Warto zwrócić uwagę, że sztandarów w gradingu NGC jest w sumie prawie 500 czyli mniej więcej tyle samo co 10 złotówek z Sobieskim, ale jednocześnie 60% więcej niż niklowych złotówek z 1929 roku. Przy tej cenie monety, warto wysłać ją do oceny nawet wtedy, gdy uzyska ona notę AU55 czy AU58. Tych ostatnich walorów jest w bazie aż 57 i bez problemów znajdują one swoich nabywców.

Na wykresie logarytmicznym widzimy, że wzrost ceny znów jest wykładniczy. Współczynnik przy potędze jest jednak mniejszy dla monet ze stanami w przedziale od 3- do MS63, natomiast trochę większy dla monet od MS63 w górę.

Jeśli zdefiniujemy monetę obiegową jako taką, dla której nie tylko wydano odpowiednie rozporządzenie, ale faktycznie trafiła ona do obiegu, to najrzadszym walorem tego typu z czasów II RP jest 5 złotówka Nike z 1932 roku. Znajdowała się ona w obrocie tylko dwa lata, bo, jak wspomnieliśmy wcześniej, większe i cięższe 5 złotówki ze sztandarem i nike zostały wycofane z obiegu rozporządzeniem z września 1934 roku. W efekcie z łącznego nakładu 26.7 miliona monet z Nike bitych w latach 1928, 1930, 1931 i 1932 przetopiono 22.8 miliona. Najtrudniej oczywiście dostać walory z 1931 i 1932 roku, dla których trudno zrobić miarodajną statystykę, bo pojawiają się one na aukcjach stosunkowo rzadko. Częściej pojawia się za to walor z roku 1930 i w jego przypadku udało się zebrać dostatecznie dużo rekordów aukcyjnych, żeby uzyskać wykres zaprezentowany na ekranie.

Monet tego typu jest tak mało, że domy aukcyjne nie mają oporów w wystawianiu walorów w stanie 4 czy nawet 4-, bo tutaj ceny trzymają się poziomu od poniżej 1000 do ponad 2500 złotych. Za stan 3 trzeba zapłacić ponad 5000 złotych, a za stan 2 prawie 10000 złotych.

Widać też, że w aukcjach z ostatnich dwóch lat nie pojawiały się monety z najwyższym rankingiem. Warto jednak zaznaczyć, że w przypadku nike z 1930 roku najwyższa nota w bazie NGC to MS63 i takich walorów mamy tylko cztery sztuki. Walory z notami MS61 i MS62, której pojawiały się na aukcjach ostatnio, docierały z cenami do prawie 40 tysięcy złotych. Trudno powiedzieć ile obecnie kosztowałoby egzemplarz oceniony na MS63. Wiemy tylko, że ostatni raz taka moneta pojawiła się w Polsce na aukcji Niemczyka w październiku 2019 roku. Była ona w nocie PCGS, która jest ceniona ciut niżej niż NGC, a i tak sprzedała się za 43 tysiące 200 złotych.

Wnioski z naszej prostej analizy są z jednej strony ciekawe, z drugiej, do pewnego stopnia, oczekiwane. Są kolekcjonerzy, którzy chcą mieć w kolekcji monety o najwyższej jakości. Dla nich cena robi się wtedy drugorzędna i kwoty osiągane na aukcjach potrafią być iście astronomiczne. Interesujące jest jednak to, że dla wielu walorów, dla których statystyki rekordów aukcyjnych są bardzo dobre, wzrosty ceny wraz ze stanem monety potrafią być szybsze niż wykładnicze w całym zakresie oferowanych stanów. I to chyba najciekawszy wniosek z niniejszego filmu. Stan monety jest kluczowy i nawet lekkie jego polepszenie potrafi powodować znaczny wzrost ceny.

Warto o tym pamiętać przy budowie swojej kolekcji.