Specjalista, który czuje się bardziej winny niż pomocny! Temat ciężki, ale aktualny - szczególnie dla Domów Aukcyjnych.

Praca w Domu Aukcyjnym to często balansowanie między oczekiwaniami klientów a rzeczywistością rynku kolekcjonerskiego.
Ze względu na rosnące ceny monet, medali i banknotów coraz więcej osób interesuje się porzuconymi przedmiotami w domach, w piwnicach i na strychu, przeszukiwane są pudła i szafy, w których dziadek lub tata trzymali stare przedmioty. Głównie dzięki mediom, które dzisiaj huczą, aby nic nie wyrzucać, ponieważ gdzieś tam może być ten właśnie skarb, który zmieni nasze życie.
Programy na Discovery pokazują, że czasem przedmiot, który wydaje się dla jednych śmieciem, dla innych to perełka kolekcjonerska osiągająca cenę od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych...
Najtrudniejsza jest sama wycena, codziennie odwiedzają nas klienci i często czuję się winny, że muszę przekazać złą informację niczym doktor o wyniku badania - tutaj natomiast chodzi o pieniądze, nie zdrowie. Czasem nawet dochodzi do sytuacji, kiedy lepiej przeprosić, że niestety nie znaleźliśmy nic cennego…
Jak to wygląda w praktyce:
Zjawia się klient z klaserem monet II RP, typowe trzecie stany zachowania: przetarte, umyte, porysowane lub zniszczone obiegiem i wtedy właśnie zaczyna się wycena, czyli moment sądu ostatecznego dla wyceniającego …
Dajmy przykład monety 10-złotowej Sobieskiego z 1933 roku z ostatniego miesiąca. Moneta typowa obiegówka, czyli stan 3/3+, który wyceniamy na 150 złotych gotówką (tak, to mniej niż jej wartość, ponieważ jesteśmy Firmą - płacimy podatek od zakupu i Allegro zabierze nam 10% prowizji + wysyłka itp. oraz czas, który w firmie kosztuje). Na aukcji taki egzemplarz sprzeda się w okolicach 200 zł…
I wtedy zaczyna się PROBLEM: klient oburzony - drwi z nas, że podstępem chcemy odkupić monetę, aby potem ją sprzedać z zyskiem. Pytamy wówczas, ile klient oczekuje i nagle pada kwota: 8000 zł! Najgorszym, co można zrobić w takim przypadku to pokazać taką samą monetę i zaproponować klientowi, że może ją nabyć u nas bezpośrednio w Firmie za 200 złotych.
Skąd cena 8000 złotych? Z naszego archiwum, ale najczęściej sami klienci wybierają najdroższe monety, które sprzedaliśmy na aukcjach, nie zwracając uwagi na stan zachowania, notę gradingową oraz odmianę. W naszej branży to stan zachowania i rzadkość przedmiotów wpływa na cenę, jaką klienci są w stanie zapłacić za dany przedmiot, dlatego zawsze płacimy odpowiedni procent w stosunku do możliwej do uzyskania ceny.
Oczywiście, pokazanie w archiwum podobnej urody monety w stanie trzecim niestety nie daje rezultatu, ponieważ ta moneta w NGC MS65* to TA sama moneta, ale nie TAKA SAMA…
Sytuacja kończy się niemiłym akcentem i konsternacją - my przepraszamy, że niestety nie udało się znaleźć nic cennego i zapraszamy ponownie, zaś klient wychodzi i ocenia Firmę w Internecie, że to oszuści, próbują manewrować cenami, nie płacą cen rynkowych, itp.
Do rzadkości należy też słowo DZIĘKUJĘ, szczególnie przy wycenach mailowych, które bezpłatnie wykonujemy nawet kilkadziesiąt dziennie, może co 10 osoba z osób odpisze nam: „dziękuję za poświęcony czas”.
Od początku działalności oferujemy bezpłatną wycenę bezpośrednią w Firmie, jak również tę na odległość (telefoniczną i mailową) – jednak ta ostatnia sprawdza się jedynie w przypadku prostych przedmiotów, które nie wymagają oględzin na żywo. Tak więc dalej będziemy robić to, co robimy: pomagać, wycenić i oceniać numizmaty, ale warto pamiętać, że nie każda moneta, medal, banknot czy odznaka to przedmiot wartościowy i że może być to popularna rzecz o niskiej wartości.
Życzę miłego dnia i dużo pogody ducha
Michał Niemczyk
Powiązane posty

Aukcje monet – rodzaje i ich znaczenie w dzisiejszym kolekcjonerstwie
Numizmatyka to fascynująca dziedzina, która łączy w sobie elementy nauki historycznej, sztuki i tech...

A. Litwiniuk - Złote monety na aukcjach 2000-2020 - Tom I
Od czasów Zygmunta Starego zaczęto wybijać monety z wizerunkiem króla i datą. Pierwszą taką monetą b...