Czy na numizmatyce da się zarobić? Inwestycja w numizmatykę, dlaczego się opłaca? Czy warto kupować monety?

01.12.2022
Czy na numizmatyce da się zarobić? Inwestycja w numizmatykę, dlaczego się opłaca? Czy warto kupować monety?

Pytanie postawione w tytule tego artykułu jest dość ogólne, ale żeby na nie odpowiedzieć trzeba zagłębić się w szczegóły. Ogólna odpowiedź, nie zadowoli bowiem nikogo, bo może brzmieć tak jak dla każdego innego aktywa inwestycyjnego. To znaczy, raz się zarobi, raz się straci, w zależności od tego kiedy i w co się wejdzie oraz kiedy się z tego wyjdzie.

W przypadku numizmatów można znaleźć cała masę przykładów, które pokazują imponujące zwroty na pojedynczych monetach. Trochę mniej chętnie pokazywane są przykłady monet, na których się straciło, a przecież takich też nie brakuje. Problem w tym, że osoby zainteresowane numizmatyką rzadziej interesują się pojedynczymi monetami, a częściej całymi kolekcjami danych walorów. A tutaj zachowania mogą być różne, jedne monety z danej kolekcji zyskują mocniej, inne słabiej, a niektóre mogą tracić. Kolekcjonera mniej będzie jednak interesował jednostkowy wynik, a bardziej to czy cała kolekcja nie przyniosła mu straty i ochroniła jego majątek przed inflacją.

Odpowiedź na to, jak z czasem zachowują się ceny całych kolekcji lub nawet poszczególnych monet jest bardzo trudna. Po pierwsze, musimy uwzględniać różnice w stanach monet, które pociągają za sobą ogromne różnice w cenie. Po drugie, nawet monety o podobnym stanie zachowania, w tym samym czasie, potrafią osiągać różne ceny, bo przecież na tym rynku nie ma cen urzędowych i do transakcji dochodzi wtedy, gdy obie jej strony dochodzą do jakiegoś konsensusu. A ten konsensus dla różnych sprzedających i kupujących może odbywać się na różnych poziomach cenowych. Po trzecie, numizmatyka zalicza się do rynku inwestycji emocjonalnych, a tam gdzie pojawiają się emocje, cena czasami potrafi zejść na drugi plan, szczególnie wtedy, gdy mamy do czynienia z bardzo rzadkimi numizmatami. Po czwarte, na tego typu rynkach panują mody, które pociągają za sobą czasowe wzrosty oraz spadki zainteresowania poszczególnymi grupami walorów.

Niemniej próby oceny stóp zwrotu z rynku numizmatycznego są podejmowane. W przypadku naszego polskiego poletka, jedną z najnowszych i najbardziej zaawansowanych prób jest ta autorstwa Pana Artura Chołody, która była częścią jego pracy doktorskiej zatytułowanej „Inwestycje alternatywne na przykładzie rynku numizmatycznego” napisanej pod kierunkiem dr hab. Magdaleny Szyszko i obronionej w 2022 roku na Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu. Praca ta jest dostępna do pobrania w formie elektronicznej, a wystąpienia doktora Chołody referujące jej najważniejsze wyniki można znaleźć na YouTube. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do tych źródeł.

Tutaj w skrócie powiem tylko, że autor pobrał dane dla wyników profesjonalnych aukcji numizmatycznych organizowanych w Polsce w latach 1995-2018. Do analizy zostały użyte monety polskie z następujących kategorii: monarchia średniowieczna, monarchia nowożytna, czasy zaborów, II Rzeczpospolita oraz monety państw z Polską związanych. Z analizy wykluczono monety z PRLu oraz z III Rzeczpospolitej. Oczywiście porównywano monety o podobnych stanach zachowania, które na dodatek zależały od badanego okresu. Dodatkowym warunkiem był ten związany z minimalną liczbą notowań, która wynosiła 15 notowań w różnych latach.

W oparciu o takie założenia skonstruowany został Polski Indeks Numizmatyczny, który zbudowano na bazie próby 100 monet dobranych na podstawie udziału poszczególnych kategorii numizmatycznych w łącznym obrocie aukcyjnym.

O tym jak prężnie rozwijał się polski rynek numizmatyczny w ostatnim ćwierćwieczu może świadczyć wykres przedstawiający wolumen sprzedaży profesjonalnych aukcji numizmatycznych z latach 1995-2018, które zostały wybrane do omówionej w doktoracie analizy. Wzrósł on z niespełna 900 tysięcy złotych w 1995 roku do ponad 42.5 miliona złotych w roku 2018. Łączny wolumen wyniósł w tym czasie ponad ćwierć miliarda złotych i największy w nim udział, wynoszący prawie 106 milionów (czyli dokładnie 41.1%) miał Antykwariat Numizmatyczny Niemczyk.

Ostatecznym efektem pracy, był wykres Polskiego Indeksu Numizmatycznego w latach 1995-2018, który widzicie teraz na ekranie. Wartość wyjściowa w 1995 roku wynosiła 10000 punktów, natomiast w 2018 roku dotarła do ponad 140 tysięcy punktów, czyli wzrosła ponad 14 razy, a więc o ponad 1300%. Daje to imponujący wynik przekraczający 12% zysku rocznie.

Dr Chołody porównał wyniki jakie zanotował Polski Indeks Numizmatyczny do zwrotów jakie mogliśmy uzyskać z inwestycji w polskie akcje czyli indeks WIG oraz w polskie obligacje. Jak widać z prezentowanych na ekranie wyników, numizmatyka nie miała żadnych problemów, żeby swoimi zwrotami pokonać oba typy klasycznych inwestycji rynkowych.

Czy ta analiza wystarczy nam na dowód tego, że w numizmatykę warto inwestować? Na pewno jest materiałem mocno zachęcającym i dającym sporo do myślenia. Nie jest jednak pozbawiona pewnych mankamentów. Po pierwsze, doceniając ogrom włożonej pracy i próbę opisu metodologii, nadal Polski Indeks Numizmatyczny jest pewnego rodzaju czarną skrzynką, o której pełnej zawartości wie tylko autor. Dla osoby postronnej nie jest możliwe powtórzenie i sprawdzenie całości wykonanych obliczeń. Po drugie, analiza urywa się na roku 2018 i choć autor zapewniał o podjętych próbach jej rozciągnięcia na lata bieżące, nadal taka rozszerzona analiza się jeszcze nie pojawiła. Po trzecie, porównanie wyników do WIGu i polskich obligacji jest ciekawe, lecz nie do końca miarodajne. Co jak co, ale polską giełdę w ostatnich latach nie było bardzo trudno pokonać.

Wiedząc to wszystko, zdecydowałem się na wykonanie własnej analizy, która nie będzie może tak obszerna i zaawansowana jak analiza dra Chołody, ale pozwoli Wam samodzielnie ocenić i porównać wyniki, a jednocześnie powtórzyć je, sprawdzić i rozszerzyć, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Zdecydowałem się przy tym na jeden, konkretny okres historyczny. Wybieranie szerokiego zakresu przedziałów czasowych mówi może coś o całości rynku, ale dla wielu osób nie jest odzwierciedleniem realnych stóp zwrotu, bo przecież mało kto inwestuje w całość rynku.

Tak więc do swojej analizy wybrałem okres II Rzeczpospolitej, a w nim monety obiegowe o nominałach złotowych. Wykluczyłem nominały groszowe, bo ceny tych monet są na tyle małe, że ich waga w końcowym wyniku jest bardzo mała. Dołączenie ich wiązałoby się z większym nakładem pracy, a nie zmieniłoby prawie wcale ostatecznych rezultatów i wyciągniętych wniosków. Jeśli chodzi o ceny monet, ułatwiłem sobie pracę, bo zdecydowałem się pobrać je z katalogów monet polskich Fischera. Do analizy wybrałem stan II, który z jednej strony jest już poszukiwany przez kolekcjonerów, a jednocześnie nie jest tak rzadki i drogi jak stan I. Przeanalizowałem 15 katalogów z lat 1999-2023.


Oczywiście jestem świadom tego, że niektórzy uznają ceny monet w katalogach Fischera za nie do końca odzwierciedlające rzeczywistość. Można z tym polemizować i zastanawiać się, czy wyniki byłby wyraźnie inne, gdyby do analizy wziąć inne katalogi lub dane aukcyjne. Ważne jest jednak to, że dane te stanowią jednolitą próbkę, dobieraną konsekwentnie i tak samo od wielu lat, a więc uzyskane rezultaty będą miarodajne i dadzą ogólny obraz tego jak zmieniał się rynek w ciągu ostatnich ponad dwóch dekad. Poza tym ten film nie ma być próbą obrony doktoratu lecz bardziej kreatywną zabawą.

Przejdźmy więc do konkretów. Na początku 1999 roku zakup 46 monet II RP o nominałach złotowych w stanie II wymagał wydatku na poziomie 19 tysięcy 384 złotych. Na początku 2023 roku ich wartość wzrosła do 134 tysięcy złotych. Całkowity zysk wyniósł więc niespełna 115 tysięcy złotych, a więc 591%, co daje roczną stopę wynoszącą 8.33%.

Tabela widoczna na ekranie pokazuje wszystkie monety z ich cenami w roku 1999 i 2023 oraz ich stopami zwrotu. Jak widać, najbardziej opłacalną inwestycją okazała się jedna z najmniej efektownych monet czyli złotówka z 1929 roku, której cena wzrosła z 5 do 200 złotych, a więc o 3900%. Nie przywiązywałbym jednak dużej wagi do tego rekordu, bo może on wynikać z niewielkiej wartości bazy. Kwota 5 złotych z 1999 roku jest na tyle mała, że tak naprawdę ową monetę, w tamtych czasach, równie dobrze można było kupić za 10 złotych, a to drastycznie zmienia zysk z 3900% do 1900%.

Bardziej realne wydają się wyniki dla droższych monet i tutaj prym wiodą 10 złotówka z Józefem Piłsudskim z 1934 roku, która dała zysk 1775% oraz wariant tej samej monety z orłem strzeleckim, który dał zwrot 1400%. Podobnie świetny wynik uzyskała złota 10 złotówka z Bolesławem Chrobrym, a niewiele gorszy 2 złotówka z 1934 roku z Józefem Piłsudskim. Natomiast najgorzej radziły sobie monety takie jak 5 złotowa głowa kobiety z 1932 roku im dwa warianty żniwiarki.

Oczywiście wzrosty wartości monet II RP w ostatnich ponad 20 latach nie były monotoniczne, o czym możemy przekonać się spoglądając na wykres zysku w czasie. Regularne wzrosty widzieliśmy w latach 1999-2015, następne dwa lata pokazały lokalne maksimum, po którym pojawiły się spadki. Zaczęły być one jednak odrabiane, najpierw powoli, a następnie znacznie szybciej, przez co wspominane lokalne maksimum zostało wyraźnie przebite w latach 2022-2023.

Przyszedł czas na spicie śmietanki czyli porównanie zwrotów inwestycji w numizmaty II RP z innymi typami popularnych aktywów. Na wykresie widocznym na ekranie mamy stopy zwrotu dla monet II RP, polskiego indeksu WIG20 oraz amerykańskiego SP500.

Jak już wspomniałem wcześniej, pokonanie WIG20 nie jest żadnym wyczynem, bo indeks ten w analizowanym okresie wzrósł o niespełna 50%. Nasza inwestycja numizmatyczna z rezultatem ponad 591% zrobiła mu więc całkiem solidny nokaut. Tak naprawdę WIG20 tylko przez chwilę był równym przeciwnikiem i było to w czasach hossy na GPW, którą uciął kryzys finansowy z 2008 roku.

Bardzo ciekawe jest natomiast porównanie do wyników indeksu SP500, który jest przez wielu uznawany za bardzo wydajny sposób długoterminowego inwestowania, które długofalowo przynosi godziwe zyski. Nieprzypadkowo taki właśnie sposób podejścia, czyli fundusz ETF oparty o indeks SP500, poleca amatorom taki ekspert jak Warren Buffett.

Jak widać, SP500 z wynikiem prawie 290% pozostawił daleko w tyle nasz rodzimy WIG20. Interesujące jest jednak także to, że równocześnie bardzo wyraźnie przegrał pojedynek z monetami II RP. Ważne jest też to, że SP500 przegrywał ten pojedynek konsekwentnie przez prawie cały analizowany okres. Nawet jeśli założymy, że ostatnie wzrosty cen numizmatów to chwilowa anomalia i lokalne maksimum, po którym przyjdzie korekta i tak owe numizmaty bronią się w pojedynku z SP500. Zauważmy bowiem, że przed obecnym pikiem czyli w latach 2017-2021 inwestycja w monety II RP wypadała znacznie lepiej od SP500. Skasowanie obecnego piku cen numizmatów sprowadza zysk na numizmatyce do wartości około 350-400%, a więc wciąż wyższego niż niespełna 300% jakie dał SP500.

Nie bez znaczenia jest tutaj jeszcze wydźwięk emocjonalny. Zamiast akcji przedsiębiorstw w jakimś tam obcym kraju ulokowanych na koncie jakiegoś brokera, osobiście zdecydowanie wolę piękne, polskie monety leżące w mojej szufladzie, które w dowolnym momencie mogę wziąć do ręki i podziwiać.

No dobrze… Procenty, procentami – wyglądają one całkiem ładnie, ale czy pozwoliły one nam uchronić się przed inflacją? Zróbmy więc odpowiednią operację i przeskalujmy wykres uwzględniając w nim wpływ oficjalnej, polskiej inflacji CPI. Wynik macie na ekranie.

Przerażające jest to, co pokazuje WIG20. Choć formalnie przyniósł on zysk, uwzględnienie inflacji pokazuje, że realnie straciliśmy na nim ponad 80%. W tym świetle o niebo lepiej wygląda rezultat SP500, który dał zarobić prawie 160% ponad oficjalną inflację CPI. Te osiągi bledną jednak wobec tego, co wyprawia nasza inwestycja numizmatyczna, która pozwoliła pobić inflację o 460%.

Czy są jakieś popularne indeksy giełdowe, które mogą skuteczniej konkurować z inwestycją w numizmatykę? Co ciekawe, odpowiedź jest twierdząca i to zarówno dla giełdy polskiej oraz amerykańskiej. Rzućmy okiem na kolejny wykres, który pokazuje stopy zwrotu w monety II RP w porównaniu do polskiego indeksu średnich firm czyli mWIG40 oraz amerykańskiego indeksu technologicznego Nasdaq Composite. Tutaj znów monety wygrywają, ale już nie jest to taki nokaut jak poprzednio. Nasdaq notuje bowiem zysk na poziomie 490%, natomiast mWIG40 ponad 458%. Jak powiedziałem, nokautu nie ma ale wynik numizmatyki jest i tak o ponad 100 punktów procentowych lepszy od obu typów omawianych inwestycji giełdowych.

Jeszcze jedno pytanie, na które warto odpowiedzieć, dotyczy tego jak inwestowanie w numizmatykę wypada w porównaniu z inwestowaniem w metale szlachetne. Na początku 1999 roku jedna uncja złota kosztowała w okolicach 287 dolarów, natomiast na początku 2023 roku już 1800 dolarów.

Wzrost w tym czasie wyniósł więc 527% - formalnie jest więc mniejszy od wyniku 591% osiągniętego przez monety II RP. Jeszcze lepiej numizmaty wyglądają na tle srebra. W analizowanym okresie jego cena wzrosła z 5 do 24 dolarów za uncję, a więc o 380%.

Nasz prosty eksperyment pokazał więc wyraźnie, że inwestycja w tak znany, popularny i łatwo dostępny segment numizmatyki jakim są monety II RP, może bardzo skutecznie konkurować z inwestowaniem w najbardziej renomowane indeksy giełdowe, a także w najbardziej popularne metale szlachetne. Oczywiście gdy wybierzemy trochę inne przedziały czasowe i uwzględnimy realne ceny zakupu i sprzedaży naszych monet, wyniki mogą być trochę inne. Ogólny obraz nie powinien jednak ulec zmianie.

Numizmatyka stanowi więc ciekawy i wydajny sposób na zdywersyfikowanie naszego portfela.

Warto jeszcze pamiętać o kilku ważnych rzeczach. Wejście w numizmatykę wymaga od nas trochę większego wysiłku niż prosty zakup złotych monet bulionowych lub sztabek, ewentualnie otwarcie konta maklerskiego i zakup funduszy ETF. Wyjście z numizmatycznej inwestycji, też wymaga więcej czasu i zaangażowania, niż sprzedaż ETFów na giełdzie czy wizyta u dilera metali szlachetnych. Nie do końca musi to być wadą, bo wejście w świat numizmatyki i odkrywanie jego tajemnic oraz reguł nim rządzących może być pasjonującą przygodą.

Życzę więc Wam, żeby takie przygody stały się Waszym udziałem, a jednocześnie przyniosły Wam zadowalające zwroty z inwestycji. Mało jest bowiem rzeczy przyjemniejszych niż godziwe pieniądze zarobione na swojej pasji.