Monety na każdą kieszeń. Zapowiada się ostra walka o unikaty

Chętnych na numizmaty przybywa. Rynek szybko rośnie rozgrzany nowymi aukcjami, a prognozy są optymistyczne.

Już 12–15 grudnia odbędzie się czterodniowa gwiazdkowa aukcja Antykwariatu Numizmatycznego Michał Niemczyk (www.niemczyk.pl). To odpowiedź na rynkowe zapotrzebowanie. Nigdy wcześniej antykwariat nie wystawił na aukcji tylu obiektów, jest ich ok. 3,3 tys. Są numizmaty na każdą kieszeń.

Nielegalne monety bite w tajemnicy

Zapowiada się ostra walka, ponieważ licytowane będą unikaty o wartości muzealnej.

Jest w ofercie na przykład jedyna znana miedziana moneta z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej i napisem Królowa Korony Polskiej. Moneta jest w idealnym stanie. Ma cenę wywoławczą 8 tys. zł.

Moneta została prywatnie zaprojektowana i wybita w 1928 roku przez sopockiego kolekcjonera Walerego Amrogowicza. Na własny koszt zamówił stemple u wybitnego niemieckiego medaliera Karla Goetza i sfinansował wybicie monet o nominale dwa i pięć złotych.

Amrogowicz utrzymywał swoje działania w tajemnicy. Dopiero po drugiej wojnie numizmatycy zaczęli pisać o dokonaniach kolekcjonera.

Dzieło Amrogowicza zainteresowało największych kolekcjonerów na świecie. W legendarnej kolekcji króla Egiptu Faruka były dwie monety Amrogowicza, ale wybite w złocie.

Przykład tej monety pokazuje, że kolekcjonowanie numizmatów lub inwestowanie w tej branży wiąże się z wielkimi odkryciami. Tak naprawdę w tej dziedzinie najważniejsi są ludzie. Kim był Amrogowicz? Mecenasem, fundatorem? Był szalonym kolekcjonerem, który wbrew prawu emitował pieniądze, bo chciał w ten sposób przejść do historii?

Cenny zbiór dzięki wiedzy

W ofercie aukcyjnej są też inne obiekty o doskonałej proweniencji. Jest denar wybity po 1048 roku. Moneta pochodzi ze zbioru legendarnego kolekcjonera Tadeusza Kałkowskiego(1899–1979). Jest też oryginalna kopertka, na której kolekcjoner odręcznie opisał oferowaną monetę, która ma cenę wywoławczą 100 zł.

Kałkowski stworzył fundamenty kolekcjonerstwa. Napisał poszukiwane do dziś dzieło „Tysiąc lat monety polskiej”. Pierwsze wydanie ukazało się w 1963 r. i było wznawiane w PRL. Handlarze wykupywali książkę, była dostępna przede wszystkim na jarmarkach staroci, miała rekordowe ceny.

Dla kolekcjonera moneta z takim rodowodem to nobilitacja.

To ważny impuls do budowania zbioru. Kałkowski był inżynierem komunikacji, ale równocześnie wielkim znawcą numizmatów i historii Polski. To kolejny dowód, że kolekcjonerzy tworzą cenne zbiory dzięki wiedzy. To samo dotyczy inwestorów. Wiedza jest warunkiem zysku! Skuteczny inwestor jest podmiotem transakcji.

Ostrą walkę stoczą kolekcjonerzy o monetę ze zbioru Henryka Karolkiewicza, kolekcjonera z USA. Nowojorska aukcja zbioru Karolkiewicza w 2000 roku dokonała rewolucji cenowej w polskich numizmatach. Po raz pierwszy polskie numizmaty sprzedano za wysokie ceny. Wtedy intensywnie rozwijał się internet. Informacja o rekordach błyskawicznie obiegła świat. Był to sygnał dla świata, że polskie historyczne monety powinny podrożeć.

Moneta z czasów PRL z wizerunkiem króla Łokietka godna jest szczególnej uwagi. Przypomina obiegową tanią monetę, a jest to rzadka i droga moneta próbna, ale bez napisu „Próba”! Ma cenę wywoławczą 2 tys. zł, gdy taka sama obiegowa moneta kosztuje ok. 3 zł.

Ważne, żeby laik odziedziczone monety powierzał do sprzedaży renomowanym firmom. Przypadkowy, nierzetelny antykwariusz mógłby taką wyjątkową monetę kupić od ręki za grosze.

Z oferty Niemczyka wybrałem kilka przykładów z tysięcy możliwych. Inne numizmaty w ofercie też mają barwną historię. Oczywiście mówimy o numizmatach, których cena zależy tylko od ich wartości symbolicznej, urody, stanu zachowania i udokumentowanej proweniencji.

Hossa w numizmatach

Jest bardzo dobra prognoza dla branży numizmatycznej. Zakończona niedawno aukcja Warszawskiego Centrum Numizmatycznego była jedną z najlepszych w dziejach firmy (www.wcn.pl). Ryszard Kondrat informuje, że w tym roku na aukcjach masowo pojawili się nowi, młodzi klienci.

Hossa trwa także na rynku bibliofilskim. Zanim zasygnalizuję kolejną wielką aukcję, nawiążę do sensacyjnej sprzedaży listów Adama Mickiewicza na aukcji w antykwariacie Lamus (www.lamus.pl). Mickiewicz pisał do wpływowego francuskiego intelektualisty Alfreda de Vigny. Listy kupiono wcześniej na paryskiej aukcji. W Warszawie sprzedano je za 190 tys. zł. Kupiła je Biblioteka Narodowa.

25 listopada „Rzeczpospolita” na pierwszej stronie pisała o tej sprzedaży jak o największym sukcesie: „Listy Mickiewicza trafią do Polski”. Czy rzeczywiście jest to sukces? Moim zdaniem o sukcesie moglibyśmy mówić wtedy, kiedy o listy polskiego poety na paryskiej aukcji biłyby się światowe biblioteki i prywatni zbieracze. Od kilkudziesięciu lat alarmuję, że polonika na krajowym rynku głównie pochodzą ze świata. Trwa rabunkowy import polskich obrazów, książek, rękopisów i monet.


Gdybyśmy zadbali o pozycję naszych wieszczów w światowej kulturze, to listy Mickiewicza na międzynarodowej aukcji byłyby atrakcyjnym towarem o uniwersalnej, ponadnarodowej wartości. Przypomnę spektakularny przykład. Kilkanaście lat temu na aukcji w Niemczech za grosze wystawiono „Pomarańczarkę” Aleksandra Gierymskiego.

Faktem jest, że listy Mickiewicza nie musiały „trafiać do Polski”. One były nad Wisłą. Ktoś przed laty kupił je na francuskiej aukcji, prawdopodobnie na inwestycję, dla zysku.

Popyt na rynku bibliofilskim jest w tym roku sensacyjnie wysoki. 12 grudnia odbędzie się aukcja krakowskiego Antykwariatu Wójtowiczów (www.antykwariat.wojtowicz.krakow.pl). Po raz pierwszy w historii firmy postanowiono zorganizować nieplanowaną, trzecią aukcję w roku. Podjęto taką decyzję, ponieważ wyniki październikowej aukcji były rekordowe.

Wysoki popyt to zasługa przejścia do handlu tylko w internecie.

Pandemia wymusiła to już na początku roku. Masowo pojawili się nowi klienci. W poprzednich latach od września do grudnia było sześć–osiem aukcji bibliofilskich. W tym roku będzie ich ok. 30.

Na przykład Księgarnia Światowid w Kielcach zorganizowała aukcję i sprzedała ostatnio m.in. przedwojenny papierek od cukierka. Na papierku widnieje wizerunek Józefa Piłsudskiego.

Przybito młotkiem cenę 495 zł, gdy cena wywoławcza wynosiła 40 zł. To ilustruje, jak wolny rynek ratuje najdrobniejsze nawet narodowe pamiątki.

Skontaktuj się z nami

22 620 45 74

Zadzwoń do nas dzisiaj, aby dowiedzieć się więcej na temat naszych produktów lub napisz na email: [email protected]

Najlepsza obsługa online

Infolinia czynna pon.-pt. 9.00 - 17.00

Infolinia czynna pon.-pt. 9.00 - 17.00

14 dni na zwrot bez podawania przyczyny

14 dni na zwrot bez podawania przyczyny

Ekspresowa dostawa kurierem UPS

Ekspresowa dostawa kurierem UPS

Bezpieczeństwo płatności dzięki szyfrowaniu SSL

Bezpieczeństwo płatności dzięki szyfrowaniu SSL

Gwarancja udanych zakupów oraz satysfakcja

Gwarancja udanych zakupów oraz satysfakcja

youtube facebook